Minęło siedem lat odkąd byłam u babci w Rodsfold. Na ostatnim
naszym wyjeździe moja mama pokłóciła się z swoją i od tej pory już ich
nie odwiedzaliśmy. Nie wiem o co się
kłóciły, ale było to coś poważnego, bo na następny dzień, z samego rana
wyjechaliśmy. Od tego dnia matka już
nigdy nie wspomniała o babci, a gdy mój brat lub ja pytaliśmy się o nią,
strasznie na nas wrzeszczała. Szczerze, to mi nie przeszkadza, w moim
wieku, nie mogłabym siedzieć na wsi. Mam
siedemnaście lat i chłopaka, jak zresztą każda dziewczyna w moim wieku. Jestem
nowoczesna, a w Rodsfold chyba bym umarła bez telefonu, przecież nie
znalazłabym zasięgu.
-Sakura, słuchasz mnie?! – wrzeszczała dyrektorka.
-Tak, pisze pani… - mruknęłam przewracając oczami.
Wysłuchiwałam jej narzekań już od dobrych trzydziestu minut!
-Sakura. Co się z tobą dzieje? Byłaś takim dobrym
dzieciakiem w gimnazjum, teraz cię nie poznaje…
-Znudziło mi się bycie grzeczną dziewczynką.
-To przez Aiko i tego chuligana Kinji!
-Nie! Proszę ich w to nie mieszać, niech pani mnie ukarze,
ja to zrobiła, nie oni!
-Nie krzycz na mnie! – oburzyła się, poniosła swój szanowny
tyłek i podeszła bliżej mnie. – Sakura, wiem, że chcesz bronić przyjaciół, ale
to ty zostaniesz zawieszona, nie oni. Zastanów się, po lekcjach przyjdź jeszcze
raz i powiesz mi prawdę. Możesz już iść – machnęła dwa razy ręką i odwróciła
się do mnie tyłem. Nie miałam zamiaru dłużej grzać jej krzesełka, wyszłam jak
najszybciej z tego „piekła”. Przemierzałam korytarz dużymi krokami, byłam już
spóźniona na lekcje dziesięć minut, pan Kakashi nie lubił spóźnialskich, ale
pewnie wiedział gdzie byłam. Doszłam do klasy, otworzyłam drzwi i przez nie
weszłam, cała klasa popatrzyła na mnie zdziwiona, widać myśleli, że przyjedzie
po mnie policja i zakują mnie w kajdanki.
-Co rozczarowani? – uśmiechnęłam się triumfująco. – Jak tam
nosek, Ino? – zapytałam kabla, który naskarżył na mnie do wice, a ona
powtórzyła to dyrektorce. Yamanaka zrobiła wielkie oczy, prawie beczała,
patrząc jak przechodzę obok niej i siadam zaraz za nią, gdzie było wolne
miejsce. – Jeszcze pogadamy – szepnęłam,
tak aby tylko ona mogła mnie usłyszeć. Cicho pisnęła i zadrżała. Nienawidzę,
takich ludzi, co kablują. Mogła siedzieć cicho, to nos miałaby cały, ale nie
przez to, że jej złamałam nos siedziałam na dywaniku u wiedźmy-dyrektorki.
Paliłam maryśkę z przyjaciółmi, za szkołą i szanowna świnia gdy to zobaczyła,
poleciała po nauczycieli. Reszcie udało się uciec, a mnie niestety złapali.
Chcieli żebym powiedziała, kto ze mną był, ale kablować na znajomych nie będę!
I właśnie przez to mam kłopoty, po szkole w gabinecie dyrektorki spotkam pewnie
rodziców, ciekawe jak się im wytłumaczę?
-Sakura! Przestań myśleć o niebieskich migdałach i zajmij
się lekcją! – wrzasną Kakashi, stojąc tuż przede mną. – Do tablicy, zadanie 6.24
ze strony 72.
-Dobrze – wyjęłam leniwie podręcznik do matematyki z torby,
otworzyłam na właściwej stronie i podeszłam do tablicy, przepisałam na nią
równanie i zaczęłam rozwiązywać. Nie zajęło mi to dużo czasu, byłam dobra z
wielomianów. Sensei pochwalił mnie za dobry wynik i przestrzegł bym uważała,
myślał, że stanę przy tablicy i będę się w nią wpatrywać, jak ciele na malowane
wrota. Cała klasa była zdziwiona, wczoraj wzięliśmy po razie pierwszy ten
temat, a ja go już rozumiem. Matma nigdy nie sprawiała mi trudności, przez to
wybrałam profil matematyka-informatyka-chemia. Początkowo miałam iść do liceum medycznego,
ale rozmyśliłam się gdy matka zapowiedziała, że ustawi mi przyszłość. Zaraz po
studiach miałabym gotową posadę w tym samym szpitalu co ona. Szczerze, to
chciała być chirurgiem, ale nie chciałam
pracować z matką! Do tego nic bym sama nie osiągnęła, za wszystkimi sukcesami
stała by matka, a czegoś takiego bym nie zniosła! Zadzwonił dzwonek, kończąc
lekcje. Popatrzyłam na zeszyt, w którym nie zapisałam nawet tematu,
westchnęłam. Teraz jeszcze będę musiała gonić za kimś, aby pożyczyć zeszyt. A
czym ja się martwię? Za godzinę znowu będę u dyrektorki. Wyszłam z klasy, szłam
na sale gimnastyczna, miałam teraz w-f.
-Sakuś! – krzyknęła zaraz za mną Aiko, aż podskoczyłam.
-Nie strasz mnie tak głupia! – wrzasnęłam na nią, o mało co,
że nie dostałam zawału. Uśmiechnęła się do mnie przepraszająco i mnie
przytuliła.
-Przepraszam za tą sytuację z marią, ta świnia zapłaci za
to, że nas zakablowała. Nie damy jej żyć! Prawda Saki?
-Nie mów tak do mnie! Ile razy można ci to powtarzać? Nie
chce by ktoś kojarzył moje imię z alkoholem!!
-Przecież Sake a Saki nie brzmi podobnie…. Ale dobra, niech
ci będzie.
-Chodź się przebrać – wskazałam palcem na szatnie, Aiko
tylko się skrzywiła. Wiedziałam co to znaczy, chciała zwiać z ostatniej lekcji.
Pewnie bym z nią poszła, gdyby nie to spotkanie z dyrektorką. – Nie mogę iść.
-Heee.. czemu? Nagle chcesz być święta? – chwyciła mnie za rękę
ciągnąc do wyjścia. Próbowałam się jej przeciwstawić, lecz była ode mnie
silniejsza, lecz po kilku próbach udało mi się wyrwać rękę z jej uścisku.
-Nie mogę bo po w-f musze iść do starej! – odwróciłam się i
ruszyłam w stronę przebieralni.
-Myślałam, że to koniec, że wszystko jest ok.. O co się
czepia?
-Nie ma pewności, ale chce żebym powiedziała, ze paliliśmy
marychę, lecz nie musisz się bać, nic nie powiem! Cześć. – zostawiłam ją sama,
nie miałam ochoty teraz jej wszystkiego tłumaczyć, a na pewno nie powiem jej,
że dyrektorka o nią się czepia. Mogła by się o to obrazić, a nie chce stracić
przyjaciółki! Weszłam do przebieralni, wszystkie dziewczyny już dawno się
przebrały i rozgrzewały się na sali. Wyciągnęłam z swojej szafki strój i szybko
go założyłam. Zadzwonił dzwonek, lekcja się zaczęła. Po sześciu okrążeniach
podzieliliśmy się na dwie drużyny i do końca lekcji grałyśmy w siatkę. Moja
drużyna przegrała, nie miałam dzisiaj nastroju do gry, dużo piłek źle
odebrałam. Po lekcji długo się przebierałam, nie chciałam iść do dyrektorki. Nie
chciałam spotkać rodziców. Matka będzie załamana, a jak dyrektorka powie jej o
Aiko, to będzie chciała mnie przenieść do szkoły medycznej! Mam nadzieje, że
ojciec nie mógł przyjechać, nie chce by on był na mnie zły. Czemu ta głupia Ino
poskarżyła na nas? Czy my jej coś zrobiliśmy? Chciała się zemścić? Ale za co?
Ja jej nie zawiniłam…zaraz! Kinji…to o niego chodzi! Zazdrości mi, że z nim
chodzę! Pamiętam, że do niego startowała, tylko on jej nie chciał, bo
interesował się mną. Szczerze, to nic do niego nie czuje, ale skoro chce być
moim chłopakiem to nie mam nic przeciwko. Aiko namówiła mnie żebym z nim chodziła.
Jest przystojny i miły, chociaż dla innych to miły nie jest. Wszyscy uważają go
za chuligana i rozbijakę, ale przy mnie zawsze jest spokojny i opanowany, nikt
go jeszcze nie wyciągną z równowagi w mojej obecności, a słyszałam, że dużo do
sprowokowania go nie trzeba. Doszłam do gabinetu dyrektorki, z trudem
przełknęłam ślinę, na myśl o tym kto może być w środku. Wzięłam głęboki oddech, dla uspokojenia myśli
i nacisnęłam klamkę. Weszłam do środka, o dziwo była w nim tylko dyrektorka.
-Usiądź, twoja matka spóźni się dwadzieścia minut, ponieważ
gdy dzwoniłam operowała pacjenta.
-Dobrze. – zajęłam poprzednie miejsce na krześle, przed jej
biurkiem, obok czekało wolne na moją matkę. Staruszka zaczęła swój monolog.
Wytykała mi moje czyny, to, iż się pogorszyłam w nauce, że nie powinnam się
zadawać z Kinjim i Aiko, że mają na mnie zły wpływ. I tak dwadzieścia minut
dłużyło mi się w nieskończoność. Kiedy matka wpadła zdyszana do gabinetu
„wiedźmy” byłam jej tak wdzięczna, że nawet nie kryłam tego przed „starsza”.
-Witam Pani Haruno, cieszę się, że pani przyjechała. Proszę usiąść
– wskazała na krzesło obok mnie. Mama usiadła i stroskanym głosem spytała:
-Co się stało kochanie? Czy coś Cię boli?
-Nie, ale…
-Nic jej nie jest – przerwała mi dyrektorka – po prostu
narozrabiała i musieliśmy panią wezwać.
-O Boże, co się stało?! – aż podskoczyła na krześle
wpatrując się wyczekująco na nauczycielkę.
-Sakura z przyjaciółmi paliła marihuanę za szkołą, jedna z
uczennic ich widziała i nam o tym powiedziała. Pani córkę udało nam się złapać
na gorącym uczynku, lecz reszty nie złapaliśmy i chcemy by Sakura nam
powiedziała kto z nią był. A do tego, pani córka złamała nos jednej z uczennic.
-Pewnie tej, która ją zakablowała, prawda? – zapytała mama z
rozbawieniem, aż mnie zatkało. Czy jej reakcja na marihuanę i rozwalony nos
jest normalna?? Popatrzyłam na nią zszokowana, ona posłała mi pojednawczy
uśmiech i ponownie spojrzała na dyrektorkę, która była tak samo zdziwiona jak
ja. – Rozumiem pani niepokój, młodzież zawsze chce się popisać, ale nie wierzę,
że Sakura pali ziele! Może akurat dzisiaj znajomi dali jej spróbować i została
na tym przyłapana. Choć kara jej nie ominie, rozumiem, że za te czyny jest
zawieszona? – zapytała z jej twarzy nie znikał uśmiech. Czy to jest normalne?
Ona się naćpała? Bez jaj, czyja matka tak się zachowuje gdy dowiaduje się, że
córka paliła zioło?
-Czy pani mnie zrozumiała? Na pewno? Pewnie jest pani
zmęczona operacją i moje słowa do pani nie dotarły. – Dyrektorka nadal w lekkim
szoku przyglądała się mojej matce. – A może nie chce pani mówić czegoś przy
córce. Sakura możesz wyjść?
-Co? Przeciecz ta sprawa…
-Wyjdź i to już! – Wrzasnęła przerywając mi. Wkurzona
wstałam i wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami. Usiadłam na ławce na
korytarzu i czekałam. Słyszałam zza drzwi przytłumione krzywki, lecz nie
chciałam podsłuchiwać. Może rzeczywiście matka chciała coś powiedzieć, czego
nie powinnam słyszeć. Po dziesięciu
minutach wyszła z „groty czarownicy” i uśmiechnęła się promiennie do mnie.
-Wracamy do domu.
Bez słowa, wstałam i poszłam za nią do auta.
_________
witajcie:) od teraz postaram się dodawać częściej notki... Tylko nie wiem jak to będzie z moja wena...:(
Pozdrawiam:)
_________
witajcie:) od teraz postaram się dodawać częściej notki... Tylko nie wiem jak to będzie z moja wena...:(
Pozdrawiam:)
Rozdział boski, jestem ciekawa co jej matka mówiła i co się teraz stanie? Czy będzie zawieszona i gdzieś wyjada? jestem naprawdę ciekawa dalszego zwrotu akcji. Kiedy nastepny? Czekam. Pozdrawiam, Kimi-san
OdpowiedzUsuńSakura nie źle sobie nagrabiła, mam tylko nadzieję, że nie będzie zawieszona....czekam na następny rozdział. Przepraszam, że wcześniej nie skomentowałam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń